Przygotowani, do biegu, start(up)!
W ostatnich czasach z U.S.A. do Polski przywędrowała moda na startupy. Szczerze powiedziawszy, nie miałem wcześniej styczności z tą ideą – odkąd pamiętam, gdy tylko słyszałem o startupach, przed oczami stawały mi inkubatory przedsiębiorczości finansowane z kasy UE, o które reklamowano że rozdają pieniądze na początek działalności.
Gdy zaproponowano mi uczestnictwo w Startup Weekend Cracow, podchodziłem do tego z ciekawością, a jednak sceptycznie – można skorzystać z cateringu, poznać nowych ludzi, jednak na moje postrzeganie świata czy idei startupów to nie zmieni.
Szybki rzut oka na agendę – rejestracja na stronce – do odważnych świat należy, zobaczę z czym się je te starupy. Zdążyłem jeszcze przeglądnąć najnowsze wydanie Progress Baru, w którym Maciej i Mirek próbowali rozgryźć idee startupów zamęczając Mirka Woźniaka, który startuje z platformą Virtkick w U.S.A. Pooglądałem, posłuchałem, poczytałem i wyruszyłem na spotkanie z Startupami.
Startup – spotkanie I stopnia
Po stawieniu się na miejscu eventu poprzeglądałem catering J (gratulacje dla Proidei sp. z o. o. za organizację) i rozpoczęło się spotkanie. Jako że moim celem było zrozumienie idei działania tej organizacji na początku dołączałem się do grupek, które powstały, słuchałem i obserwowałem co to za ludzie.
Na początek narzuciło mi się różnorodność grupy – kobiety i mężczyźni, Polacy i obcokrajowy, programiści, marketingowcy, graficy, studenci i osoby pracujące – osoby z pomysłem, jak i osoby chcące dołączyć do grupy roboczej startupa. Chwila rozmowy i już zrozumiałem że wszyscy mieli jedną wspólną cechę – chęć stworzenia czegoś nowego podczas weekendu. Po zapoznaniu się uczestników nadeszła pora na kolejną część spotkania: prezentacja pomysłów.
Osoby chętne do zaprezentowania swojego pomysłu wychodziły przed uczestników i miały 60 sekund żeby opowiedzieć o swoim pomyśle – dużo osób, dużo pomysłów, dużo entuzjazmu (aż temperatura w pomieszczeniu wzrosła o co najmniej 5 stopni C). Szczerze powiedziawszy po sesji 10 minutowej już zacząłem tracić skupienie i coraz mniej zostawało mi w głowie z kolejnych prezentacji. Różne osoby, różne pomysły od aplikacji gastro – socjalnych do nowych stron rekrutacyjnych, najprościej ujmując: mieszanina. Od razu można było dostrzec różnicę pomiędzy uczestnikami – osoby z doświadczeniem marketingowym starające się w krótkim czasie zrobić show po zwykłych programistów/grafików chcących zaprezentować swój pomysł (lub wybadać czy jest on sensowny).
Następnym etapem była ocena zaprezentowanych pomysłów przez uczestników eventu (każdy miał 3 głosy) i stworzenie listy rankingowej projektów. Do następnego etapu zostało wybranych 10 projektów, których pomysłodawcy przystąpili do formowania grup zadaniowych. Rozpoczęły się polowania na programistów, grafików, marketingowców i różnej maści specjalistów. Po udanych łowach rozpoczęły się prace nad projektami, trwające niekiedy non stop od piątku wieczora do niedzieli do momentu rozstrzygnięcia. W międzyczasie uczestnicy mogli skonsultować się z różnej maści mentorami (radca prawny, specjalista ds stratupów (sic!), specjalista ds. marketingu itp.).
Event skończył się zaprezentowaniem prac i oceną projektów. Wygrał pomysł na zakłady bukmacherskie dotyczące pogody – pomysł ciekawy
Endup
W ludziach tworzących polskie startapy drzemie ogromny pokład energii – byłem pod wrażeniem ich motywacji do działania, szybkości ich pracy nad swoimi pomysłami, wiedzy i umiejętności. Jednak jest to często energia zmarnowana – osoby te są tak zafascynowane swoimi pomysłami że nie dostrzegają poważnych nie raz wad swoich projektów (czy to istniejących już podobnych rozwiązań, czy bezcelowości tworzenia zaprojektowanych rozwiązań). Z rozmowy z uczestnikiem wynikało że 1 na 100 startupów w Polsce jest w stanie uzyskać fundusze na dalszy rozwój – osobiście uważam że statystyki są znacznie bardziej bezwzględne. Niestety metody amerykańskie w Polsce jeszcze się nie sprawdzają w pełni – może w przyszłości przyjdzie na to czas.
Zapraszamy do fotorelacji z eventu.
What I recommend
Cloud Field Day 21: Too many clouds