Orkiestracja
Odkąd zajmuję się IT jednym z moich marzeń, było stworzenie infrastruktury, która pozwalałaby mi żyć – podróżować, doglądać dojrzewających winogron, spędzić czas z rodziną i przyjaciółmi czy też dać ponieść się melanżowi. Dotychczas z różnych przyczyn było to utrudnione – wieczne zmiany w konfiguracji, awarie itp. sprawiały, że pod przekrwionymi oczami rosły mi coraz większe sińce, a zieleni mojej cery wtórowała coraz bardziej głuchota powodowana szumem tysięcy bezlitosnych wiatraków. Zapuchnięty, ślepy i głuchy postanowiłem znaleźć jakieś rozwiązanie tego palącego problemu, rozwiązanie, które pozwoliłoby mi wyjść z kazamatów serwerowni.
Po wielu narkotycznych transach bogowie zlitowali się w końcu nad swoim żałosnym szamanem i zesłali mi z nieba pewien pomysł… oczywiście w formie pytania. Mimo wielu objawień jakoś jeszcze nie zdarzyło mi się, aby bóstwa, w swej wszechwiedzy obdarowały mnie gotowym rozwiązaniem w postaci działających workflowów i skryptów. Zawsze tylko idea, ale w swojej wdzięczności nie marudziłem, tylko gryzłem łaskę… Pytanie brzmiało – „Czy drogą wskazaną przez przodków podążać to mądrość czy strach?” W wolnym tłumaczeniu z boskiego – Czy słusznie tak dużą wagę powinniśmy przywiązywać do pochylania się nad każdym skrawkiem konfiguracji, czy jednak zautomatyzować wszytko i śmiać się z niewolniczej pracy skryptów? Zaiste jest to pytanie bardzo sensowne, na które w moim przypadku odpowiedz, była prosta – siedzieć i śmiać się. Wpadłem, więc na pomysł zautomatyzowania datacenter do takiego stopnia, żeby w przypadku mojej nieobecności z konfiguracją mógł sobie poradzić nawet obdarzony iskierką bożą sługa, powiedzmy o zgrabnym imieniu Igor, lub jeszcze lepiej, jak w Batmanie – Alfred. Jego zadanie zamykałoby się na odpaleniu odpowiednich skryptów/workflow, a cały proces integracji i konfiguracji wykonywałby się samoczynnie.
Wyruszyłem zatem na tę niełatwą wyprawę. Pośród cieni i oczu mi nieufnych, pośród braku zaufania i dróg niepewnych da się bowiem odnaleźć tą małą wątłą ścieżynkę do świata automatyzacji i orkiestracji. Co dodatkowo zaskakujące rozwija się ona w dziesiątki rozwidleń, setki wątków. Narzędzi jest naprawdę zatrzęsienie. Zacznijmy od tych najbardziej popularnych dostępnych za darmo – Chef, Puppet, Saltstick, Ansible, Juju, Jenkins czy też Vagrant. Następnie przejdźmy do skomplikowanych wielowarstwowych rozwiązań od gigantów – BMC Data Center Automation, VMware vRealize Automation, seria produktów Microsoft System Center, AWS CloudFormation, VMTurbo, HP Matrix Operating Environment, IBM Cloud/Infrastructure Orchestrator, Cisco UCS Director… i to wciąż nie koniec, można by wymieniać jeszcze całkiem długo. Wszystkie one pozwalają nam w jakimś stopniu osiągnąć cel. Jednak trzeba się przygotować, że nie jest to droga łatwa i wymaga nieco przełamania się pod kątem programowania. Jeżeli nie przechodzi Wam przez gardło słowo JavaScript, Python, czy XML a najwyższą formą programowania, jaką uznajecie ze nieobrzydliwą jest bash to droga automatyzacji będzie dla was wyjątkowo nieprzyjemna. Programowanie jest wszędzie, każdy element wymaga zmiany podejścia z jeden do n+1, każda decyzja wiąże się z dyskusjami i roztrząsaniem co może w związku z nią pójść nie tak… jednak na końcu czeka na Was ogromna nagroda. Spokój, nieopisany spokój braku dramatycznie przyziemnych problemów. Zmiana IP? Konfiguracja nowego dedykowanego datacenter? Na helpdesk!
Ta kusząca perspektywa to jednak wiele godzin maltretowania się skryptami, biczowania workflow’ami i szukania dziur w dokumentacji producentów. Dodatkowo problemem są materiały na ten temat, które można znaleźć w Internecie. Jakkolwiek z oprogramowaniem opensource nie jest tak tragicznie, tak rozwiązania komercyjne traktują tę część mocno po macoszemu i raczej są one dostępne w wersji szczątkowej, lub mało wiarygodnej. Jednak nie powinno to zniechęcać. Przegryzienie się przez temat orkiestracji to jak odkrywanie nowej planety. Gdy już stworzycie coś działającego i wasz nowy automat nie rozmaże infrastruktury na brudną plamę, to bardziej niż pewne, że poczujecie to trudne do opisanie uczucie stworzenia czegoś wyjątkowego.
Artykuł został opublikowany na łamach IT Professional.
What I recommend
Cloud Field Day 21: Too many clouds