Roztopy

Równowaga panuje na świecie. Gdy zaczyna się zima, a pierwsze mrozy chwytają znienacka, drogowców jak co roku zaskakuj śnieg, a palenie śmieciami w piecu już nie wystarcza aby się dogrzać, to wiadomo, że nadchodzi koniec roku. Z jednej strony coś się zmraża i tężeje, a z drugiej znów coś puszcza i płynie wartkim strumieniem. Koniec roku to taki czas, gdy nieskonsumowane budżety rozmrażają się, drążąc skarbiec w poszukiwaniu jak najszybszej drogi ucieczki przed zbliżającym się bezdusznie sylwestrem.

Trzeba wydać. Brak upłynnienia to dramat. Mówi nam Halina z Podlasia, nauczycielka geografii z wieloletnim stażem. Uskarżając się na skandaliczną sytuację, która miała miejsce jeszcze kilka dni temu. Do końca roku miała bowiem wydać 800 zł na książki dla kółka młodych geologów – „Łupek”. Zamówiła on-line, bo do najbliższego miasta musi jechać autobusem, a w budżecie nie ma środków na delegację. Pani Halina mówi, że przeczuwała iż te nowe metody upłynniania przed końcem roku mogą być zawodne, ale jakie było jej zaskoczenie gdy towar przybył. Wyobraźcie sobie Państwo, że i owszem może i zamówione dobra dostarczono, ale zamiast rachunku na tak skrupulatnie wydane pieniądze w kwocie zadeklarowanych 800 zł rachunek przyszedł na 682,73. Ta sytuacja, wręcz nie do pomyślenia, wynikła ze zniżki którą Pan Henryk, właściciel księgarni internetowej, w dobrej wierze Pani Halinie udzielił. Piekło wybrukowane jest dobrymi chęciami. Tymczasem, sparaliżowana sytuacją nauczycielka musiała za pozostałe 117,27 zł kupić materiały jeszcze raz, na co niestety również zniżkę otrzymała… i tak oto z pozostałymi finalnie 12 groszami pojechała na własny koszt do miasta powiatowego, by je w osnowie protokołów w kasie NBP złożyć do złotej kasety.

Wydać koniecznie! Inaczej oddasz, a w kolejnym roku już nie dostaniesz. Tadeusz, kierownik IT, lat 42, można by powiedzieć kuguar PZP, ukryty tygrys protokołów odbioru i lampart pism zaczynających się od „Szanowny Panie” powiedział nam, że nie ma nic gorszego niż zwrot. Raz mu się zdarzyło, nigdy więcej! Wspomina z rozrzewnieniem jak miał już wszystko przygotowane, w toku postępowanie na nowe serwerki. Niestety pytania, odpowiedzi, wątpliwości pisma i tak nastał go grudzień. Wybrał wykonawcę, zgodnie ze sztuką, rach-ciach umowa w 7 dni. Niestety koniec roku swoimi prawami się rządzi, biedaczyna nie przewidział, że najbliższa dostawa za 9 tygodni… czyli w połowie stycznia. Postępowanie rozwiązane, a pieniążki chyc do oddania. Ile to pytań, a dlaczego Pan nie wydał, co się Panu stało, czy aby nie wypalenie zawodowe, depresja, niedyspozycja czasowa? Później były wszystkie kontrole – od NIK poprzez PIP po kolonoskopię. Co więcej przez kolejne lata przez swój niegodny występek musiał jechać na Pentium 3, a lśniące, nowiutkie serwery to sobie mógł pooglądać u kolegów w ich serwerowniach. Pan Tadeusz nie wspomina tego dobrze, stara się jak może co roku wydać wszystko. Do ostatniej złotówki. Nawet jak trochę nie trzeba, ale on daje rade. W końcu nie bez przyczyny wychowawczyni jak był w podstawówce zawsze mówiła mu, że kreatywny to on jest.

Wydać, ale w punkt! Na początku roku jest planowanie. Pan Krystian, 31 lat, Szef R&D, opowiada. Siadasz i w oparciu o wieloletnie doświadczenie, nieskazitelną kulturę pracy, oraz fusy z herbatki wyprowadzasz całki nieoznaczone, które finalnie krystalizują się w budżet. Prognozowanie pogody na cały rok? To igraszka, przy tych macierzach. Jako wytrawny korporacyjny szermierz wiesz dokładnie ile, kiedy i na co ci będzie potrzebne. To niczym rzut oszczepem w jabłko leżące na głowie twojego dziecka, tyle że dziecko znajduje się na drugiej półkuli w piwnicy. Jednak co roku się udaje. Budżet zrobiony na 100%. Zostawiam czas 4 zł żeby nie było, mówi Pan Krystian. Podziwia on w równym stopniu siebie jak miliony swoich kolegów, którzy dokonują rok rocznie z powodzeniem tej nieprawdopodobnej sztuki. Mówi, że warto by było szkołę Polskiego Budżetowania założyć. To coś wyjątkowego! Coś na skalę międzynarodową wręcz niespotykanego ! Emocjonuje się. Wszyscy trzymamy kciuki aby ta fenomenalna idea się przyjęła, bo zaiste jest to rzecz wręcz niemożliwa, a jednak dzieję się co roku wokół nas.

Artykuł został opublikowany na łamach IT Professional.