Na swoje podobieństwo
Przychodzi w życiu każdego przedsiębiorcy taki moment refleksji, najczęściej kiedy już zaparkuje trzeci samochód przy drugiej żonie, że w życiu nie chodzi o to, żeby ciężko pracować, a mądrze. W umyśle rodzi się mu wówczas myśl, że praca po 16h dziennie jest owszem, rozwiązaniem na całe życie, ale będzie ono przez ten fakt znacząco krótsze.
Tak więc nasz bohater postanawia się sklonować, co niestety, po dość pobieżnym zgłębieniu w internecie, okazuje się wciąż niemożliwe lub nielegalne. Zadumany, zafrasowany postanawia zatrudnić, podzielić się wiedzą, natchnąć jakiegoś, niczego się niespodziewającego, przyszłego pracownika. Rozpoczyna szukanie, płaci za ogłoszenia, przerzuca tonami CV jak chłop gnój na wiosnę, wybiera, ogląda, aż w końcu się decyduje. Uradowany, niecierpliwie oczekuje masz bohater młodego, prężnego, dynamicznego z szerokimi horyzontami… aż w końcu, pewnego dnia przychodzi z rana i… siada. Co zrobić z takim gagatkiem? Bez instrukcji przyszedł, bez nawet krótkiej notatki jak używać. Nasz zmęczony życiem, ale pełen nadziei przedsiębiorca, wpada na pomysł – nauczać, ufać, ale… kontrolować! I zaczyna się jazda – nie tak, nie tu, nie w to. Może i biedaczyna, młody, junior i pomysł jakiś ma, ale my od zawsze robimy tak, a nie inaczej! Kierat się kręci, kreatywność umiera, obroty spadają, a z 16h zrobiło się 22h.
Generalnie zastanawiające jest, że jak szukamy człowieka do współpracy to często zapominamy o przedrostku „współ”, czyli razem, a finalnie okazuje się, że skupiamy się na pracy.
Zastanawiające jest to dlatego, że wydawałoby się, siła jest w tym, że wszyscy jesteśmy od siebie inni, że wszyscy widzimy świat inaczej i możemy to wykorzystać w pracy. Szukanie albo modelowanie współpracownika na swoje podobieństwo jest błędem tak częstym, że aż przykrym. To zabijanie jego potencjału. Pozwólmy ludziom ze świeżym podejściem komentować, być partnerem w dyskusji, a nie tylko katorżniczym wyrobnikiem, bliższym do niewolnika, niż kolegi z pracy. Siła zespołu płynie z jego różnorodności. Trzeba dyskutować o wszystkim, a nie stosować tak ukochany przez nas #mikromanagement.
Dajmy ludziom więcej przestrzeni
Dajmy ludziom trochę przestrzeni, a oni w zamian, dadzą nam o wiele jej więcej. Oczywiście są zasady organizacji, standardy, utarte szlaki i sprawdzone metody. Jednak kto zabronił je ulepszać? Gdy się jedzie cały czas tą samą drogą do pracy, to można przegapić nową, wybudowaną obok.
Może takie postępowanie, to całe tłamszenie, wynika z naszego narodowego problemu z zaufaniem do drugiej osoby? Objawia się to w wielu miejscach – weźmy na tapetę umowy na proste prace zlecone. Mamy tendencje do robienia z tego 180 stronnicowych potworów, pełnych tłustych paragrafów, kar, ale, i, oraz – przecinków skrupulatnie ustawianych przez armie prawników. To również przekłada się na pracę, na relację z kolegami – nie ufamy im, sprawdzamy, rejestrujemy, pilnujemy jak więźniów na spacerniaku. Niuchamy, czy facebooka włączyli, czy na youtube siedzą zamiast ryć w SAP’ie, czy w konsoli… a wydaje się, że wystarczyłoby może zmienić atmosferę, porozmawiać, trochę inaczej nimi zarządzić. Bo w sumie niech rzuci kamieniem pierwszy ten, co w robocie na FB nie wchodzi lub sobie jakichś głupot w internecie nie ogląda.
W dobrze ustawionym zespole, czerpie się z różnic i specyficznych umiejętności każdego z jego członków, a nie krzyżuje się i biczuje za niepowodzenia lub chwile słabości.
Nie mówię oczywiście o patologii, a o zwykłym ludzkim małym nieróbstwie (o czym pisałem co nieco w “Zepsuje się”). Warto zacząć od celu – jasnego, zarysowanego grubą kreską na horyzoncie. Później wystarczy odrobina pozytywnego myślenia, entuzjazmu w dążeniu do celu, a ludzie, nawet największe gbury, po jakimś czasie się przekonają i wraz ze swoimi zaletami i wadami będą też do niego dążyć.
Zostawmy ludziom przestrzeń w tym biegu, ale kierujmy, nie zostawiajmy ich samych, nie pozwólmy im zgubić nadziei i wiary w wizję, ale pozwólmy iść własną drogą, bo może się okazać lepsza od naszej.
Ma to sens, ale bardzo często wymaga ciężkiej pracy z samym sobą, trzeba bowiem ogromnego, niezmąconego skupienia i wytrwałości. Słuchać, Kierować, ale Nie robić za kogoś, Poprawiać, Spać, Powtarzać.
Artykuł został opublikowany na łamach IT Professional.
Pingback: Operacja łyżką » Inleo - Infrastruktura i architektura IT, Konteneryzacja, Datacenter, Private Cloud, PM